Dolina Nubry to wspaniałe miejsce, i
co najlepsze nie jest wcale tłumnie oblegane przez turystów.
Pierwszym miejscem do którego się udaliśmy była niewielka
knajpka w miejscowości Diskit. Lokal raczej z tych niewymienianych w
przewodnikach, ale jedzenie w porządku i w dodatku nic nikomu nie
zaszkodziło. Na centralnym miejscu tego przybytku stał portret
Dalajlamy a tuż pd nim przy stoliku posilał się mnich wyglądający
jak wierna kopia Jego Świątobliwości, głównie przez
identyczne okulary, które jak później zauważyłem są
bardzo popularne wśród buddyjskich mnichów. Swoim
pojawieniem się w tej restauracji wzbudziliśmy zainteresowanie
dzieci które przez jakiś czas z dużym zainteresowaniem
przyglądały się nam przez brudną szybę.
Pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy był klasztor w Sumur, gdzie przytrafiła nam się niezwykła
przygoda. Przedtem jeszcze muszę wspomnieć że nasz kierowca od
początku bardzo sympatyczny, chętnie odpowiadał nam też na
pytania jakimi go dręczyliśmy, i tak między innymi wyjaśnił nam
że chłopcy idą do klasztoru w wieku ok 8 lat. Gdy zobaczyłem z
daleka mnichów niosących na oko trzyletniego chłopca
oczywiście nie omieszkałem zapytać naszego przewodnika o
wyjaśnienie. Okazało się że ten berbeć w mnisim wdzianku to
inkarnacja znanego lamy z tego klasztoru. Na prośbę naszego
przewodnika mnisi przyprowadzili tę przedziwną osobistość, by
mogła nasz pobłogosławić. Musieliśmy wszyscy przykucnąć żeby
mały lama zdołał dosięgnąć naszych głów i niezdarnym
ruchem ręki pobłogosławić dotykając czoła każdego z nas. Jeśli
ktoś oglądał film „Kundun” może sobie wyobrazić jak dziwnie
i niesamowicie może dla nas wyglądać taka ceremonia. Jak głosi
tradycja błogosławieństwo lamy może obudzić nasz umysł, a nawet
wyleczyć nas z chorób, ponieważ lama stale przebywa w stanie
medytacji. Nie zauważyłem poprawy zdrowia ani większych zmian
duchowych od tego czasu ale też mój trzyletni mistrz nie
wyglądał na specjalnie skupionego:).
Z Sumur udaliśmy się w kierunku
Hundar na wydmowe pustynie. Niestety mimo że wytężaliśmy wzrok
nie udało nam się dostrzec żadnego wielbłąda.
Ostatecznie nie zostaliśmy na noc w
dolinie, Imbal i Avi chcieli już wracać, Fred nie specjalnie, ja
chciałem zostać bardzo, ale nie udało mi się przekonać
współtowarzyszy. Jak widać podróżowanie w grupie też
ma czasem swoje minusy. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się koło
karkołomnie położonego klasztoru Diskit Gompa, najstarszego w
dolinie Nubry, który właśnie przygotowywał się do wizyty
jednego z najbardziej znanych nauczycieli buddyzmu lamy Karmapy.
Kilka dni później wybraliśmy się z Fredem na publiczne
wystąpienie Karmapy niedaleko Leh.
Główna ulica w Diskit
Modne oprawki
Ciekawska
Stupa w dolinie Nubry
Więcej Stup
Ślady stóp :)
To chyba ich ślady, Avi, Imbal i Fred.
Najstarszy klasztor w dolinie Nubry -Diskit Gompa

Nowicjusze w klasztorze Diskit Gompa